piątek, 7 czerwca 2013

 

Rozdział 4

' Prawdziwa Straszna Historia '

 

Ostatniego wieczoru rodzina Morrit poznała tajemniczą kobietę, która nawiedza ich dom. Okazało się, że postać nie jest duchem, ale to dopiero początek jej historii. Następnego popołudnia wszyscy zebrali się w małym ogródku, aby posłuchać opowieści Pamary.
- Dlaczego mieszkasz w naszym domu? - wyrwało się Tomiemu, ale zaraz zamilkł. Bardzo ciekawiła go przeszłość nowej znajomej.
- Właśnie chciałam wam o tym opowiedzieć - Pamara wyprostowała się.
- Tomi, usiądź grzecznie i posłuchaj - upomniał chłopca ojciec, który również czekał na opowieść.
Kobieta wstała i przesiadła się na leżak. Zaczerpnęła powietrza i zaczęła.
- Urodziłam się 23 lipca 1923 roku jako Isis Wolvengard. Pochodziłam z ubogiej rodziny. Mieszkałam w małej wsi niedaleko stąd. Moje nastoletnie lata były trudne, ze względu na trwającą wojnę. W lecie 1940 roku, gdy miałam 17 lat, poznałam Marsela. Oszalałam na jego punkcie. Zamieszkaliśmy razem właśnie w tym domu. Po jakimś czasie nie byłam do końca pewna czy Marsel mnie kocha. Jednak nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic i nadal byliśmy razem. Pewnego dnia Marsel powiedział: - Jest coś o czym musisz wiedzieć. To była moja największa tajemnica, ale ty chyba potrafisz dotrzymać słowa. Opowiedział mi o pewnym zdarzeniu ze swego wczesnego dzieciństwa. Gdy był jeszcze małym szkrabem wybrał się sam na łąkę. Było to bardzo niebezpieczne. Pomimo tego, bawił się w najlepsze. Nagle zauważył, iż w pobliskich zaroślach coś się rusza. Podszedł bliżej, ale nie wyszedł z ukrycia. Jego oczy ujrzały dojrzałą kobietę, a nad nią coś bardzo jasnego unoszącego się w powietrzu. Nie wiedział dokładnie co to było. W pewnym momencie jasna zjawa podała coś kobiecie. To był chyba jakiś wisiorek. Kobieta założyła go, a po chwili zaczęła się dusić. A raczej naszyjnik ją dusił. Gdy jasna postać spostrzegła co się dzieje, krzyknęła: - Nie jesteś godna moich obietnic, grzesznico! I zniknęła. Kobieta padła martwa na ziemię. Gdy mały Marsel zorientował się, że został z nią sam, podszedł bliżej i ściągnął z jej szyi wisior. Okazało się, że był to różaniec. Ale nie byle jaki. To był złoty różaniec. Chłopiec przestraszył się, że jego może spotkać to samo, co nieszczęsną kobietę. Mimo tego zaryzykował i nałożył go na szyję.  Gdy Marsel wrócił do domu, ukrył znalezisko. Minęła trochę czasu i chłopak dorósł. Pewnego popołudnia gdy sprzątał swój pokój, bo miał wyjechać na uczelnię, znalazł różaniec i znów założył go na szyję. Ten jednak nie zrobił mu nic złego. Marsel postanowił nosić go na szyi na szczęście. Po paru latach odkrył coś niesamowitego. Od czasu założenia różańca nie zmienił się w ogóle. To znaczy nie starzał się. Dla niego czas się zatrzymał. To było nieprawdopodobne, ale on chciał zachować to w tajemnicy przed światem. - Odkryłem, że o cudo daje nieśmiertelność każdemu kto je nosi, Isis - powiedział do mnie - Ale ty nie możesz nikomu powiedzieć. Tak płynęły nam lata w naszym małym domku na wzgórzu w Wilczych Dołach. Któregoś dnia 1944 roku najechali nas Rosjanie. Wtargnęli do domu i uwięzili mnie i Marsela w piwnicy. Gdy spostrzegli na jego szyi złoty różaniec, zapytali skąd bierzemy złoto. Ale przecież w naszej okolicy żadnego złoża nie było. Ich to nie obchodziło. Dali nam tydzień do namysłu. Kiedy znowu zapytali o złoto, a my powiedzieliśmy prawdę, jeden z żołnierzy na moich oczach podciął Marselowi gardło. Umarł na miejscu. Ostatkiem sił ściągnął różaniec i podał mi go. Uciekłam z domu wraz ze skarbem. Ukryłam się w lesie. Czekałam aż Rosjanie wyjadą. Kiedy już się tak stało wróciłam i zastanawiałam się, czy włożyć różaniec. - Czyż nie jestem grzesznicom? A co jeśli spotka mnie to co tę biedną kobietę? - pomyślałam. Jednak spróbowałam i do tej pory żyję, jak widzicie - Pamara spojrzała na Holly. - Minęło sporo czasu odkąd założyłam ten wisiorek. Normalnie już powinnam umrzeć ze starości. A nadal żyję. Jestem osobą , mam ciało i duszę, ale czasem zdarza mi się zamieniać się w ducha. Rzadko się to zdarza, ale jednak.
- A nie chciałabyś zdjąć tego ustrojstwa? - zapytała Holly, która najwyraźniej doskonale zrozumiała opowieść.
- Bardzo bym chciała. Ale niestety, jeśli to zdejmę powrócą wszystkie lata i albo będę starą panną, alebo kupką popiołu - odpowiedziała Pamara
- Może jest jakiś inny sposób? - zaciekawił się Nathan - Może powinniśmy dowiedzieć się więcej na temat tej kobiety z łąki.
- Ja bym zapytał tej białej zjawy - wydedukował Tomi.
- To nie miałoby sensu. Ta kobieta przecież dawno nie żyje. A zjawy nigdy nie widziałam. - Pamara spuściła głowę - Naprawdę chcecie pomóc przeklętej grzesznicy? - zapytała Morritów
- Oczywiście, że chcemy. Nie jesteś taka jak sądzisz. - Gabriela objęła zatroskaną kobietę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz