wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 7

' Stojąc w miejscu '


  
Pamara leżała na łóżku i rozmyślała. Po ostatniej wizycie pana Rudolfa, nic się nie zmieniło. Nadal była pół-duchem, nadal posiadała złoty różaniec, o którym nie wiedziała wiele. Chciała się od niego uwolnić. Wiedziała, jakie będą konsekwencje. Musiała jakoś połączyć wszystkie elementy tej zwariowanej układanki.

Nagle w pokoju pojawił się Nathan. Przysiadł obok niej.
- Słuchaj, Pamaro - pogładził się po głowie. - Doszedłem do pewnego wniosku. Powinniśmy pójść na tę łąkę.
- A to niby dlaczego? - zdumiała się kobieta.
- Wiemy już, że pierwsza właścicielka różańca była wyjątkowo religijna. Wiemy, że różaniec ma magiczną moc i daje nieśmiertelność...

Pam słuchała go z zaciekawieniem. Może i Nathan był inteligentnym mężczyzną i wspaniałym ojcem, przystojnym i zrównoważonym mężem, ale nie sądziła, że pojmie jej sytuacje. Jednak było coś, co w nim lubiła. Ten jego cudny uśmiech.
- A więc ja połączyłem te fakty. Rudolf mówił, że jego babka spotykała się z jakimś duchem. Albo przynajmniej tak sądziła. - Nathan wziął głęboki oddech.
- Sądzisz, że w zamian za przestrzeganie przykazań, jakiś duch podarował Lucili Dares różaniec?! - wrzasnęła na cały głos kobieta.
- Właśnie tak. Dlatego musimy wrócić na łąkę. Tam przecież wszystko się zaczęło. - Nathan pochylił się delikatnie nad Paramą.
- Może znów spotkamy tą zjawę i wszystko się wyjaśni - szepnęła mu do ucha.
- Chciałabyś znów być normalnym człowiekiem? - zapytał.
- Pragnę tego. Ale bardziej pragnę móc znowu kochać...- ich głowy zbliżyły się do siebie. W domu nie było nikogo oprócz nich. Gabriela była na zakupach, a dzieci w szkole. Mogli robić co chcą.

W pewnym momencie usta Pam i Nathana zetknęły się. Zastygli w pocałunku.
Pamara od dawna nie czuła czegoś takiego. Pamięta, że jedynie Marsel sprawiał, iż promieniała. Ale Marsel od lat już nie żył, a ona nadal chciała być kochana.
Nagle odsunęła się od mężczyzny.
- Nie, tak nie można - pomyślała. Nathan podobał jej się. Nawet bardzo. Jednak nie chciała rozbijać rodziny. Wiedziała, że ostatnio Gabriela i jej mąż strasznie się kłócą. Ale czy to prawdziwy powód do rozstania? Zawsze można się dogadać.
Stała tak w ciszy, w kącie pokoju. Zastanawiała się na swoim życiem. Po chwili odwróciła się na pięcie i uciekła. 
Chciała rozwikłać tajemnicą różańca. Zdawała sobie sprawę z tego, iż może umrzeć, gdy zdejmie różaniec. Jednak pomimo to chciała spróbować. Chciała dołączyć do Marsela w niebie.

Ale ciągle stała w miejscu...