środa, 5 czerwca 2013


Rozdział 2

' Stary lokator '

 

 Tomi i Holly obudzili się z samego rana. Od razu poczuli, że coś jest nie tak. Oboje wstali i rozglądnęli się po pokoju. Po chwili dało się usłyszeć:
- Mamo! Ktoś spakował moje rzeczy z powrotem do torby! - Gdy Gabriela dotarła na miejsce zbrodni, nie mogła uwierzyć. Dzieci były doszczętnie spakowane. Każda, choćby najmniejsza rzecz, była schowana.
- Kto mógł coś takiego zrobić? - przeraziła się Holly - A może to tata?
Cała rodzina udała się do sypialni w poszukiwaniu ojca. Ku ich zdziwieniu, Nathana nie było w łóżku. Rodzina zaczęła się bać. Ciszę jaka zapadła w pokoju, przerwał nagle baryton.
- Musicie coś zobaczyć! - Nathan stanął za ich plecami.
- Gdzie ty byłeś? - zapytała zdezorientowana Gabriela. - Czy to ty spakowałeś dzieci?
Ojciec podrapał się po głowie.
- Kiedy wstałem, a to było jakieś 15 minut temu, od razu poszedłem do łazienki.
- Ale to nie ma nic wspólnego z naszymi rzeczami - Holly nadąsała się. Pomimo swojego wieku, nadal zachowywała się jak dziecko.
- Mniejsza o to - tata chwycił córkę za ramię - Muszę wam pokazać co znalazłem w łazience.
Rodzina w końcu wycofała swoje oskarżenia i podążyła za nim. Łazienka nie była piękna. Można rzec, że była odrażająca. Stare płytki popękały na ścianach, a kran był zardzewiały. Lecz nie to wprawiło wszystkich w  zdumienie. Nad umywalką wisiało małe, okrągłe lustro. Widniał na nim napis zrobiony szminką. Nathan odczytał na głos: IDŹCIE PRECZ NIEPROSZENI GOŚCIE. Morritom włosy stanęły dęba.
Postanowili zorganizować naradę rodzinną. Równo o 12 zebrali się w salonie.
- Jak sądzę, każdy z was jest roztargniony i niezbyt rozumie co oznaczał napis na lustrze - rozpoczął Nathan - Lecz ja zdaję sobie sprawę z sytuacji. I chcę przedstawić wam moje zdanie.
Tomi poczuł mrowienie w stopach. To co za chwilę ma powiedzieć ojciec, na zawsze go odmieni. Gabriela przytuliła Holly i czekała. Tata wstał i wyprostowawszy się powiedział:
- Moi drodzy, wydaje mi się, że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami tego domu. Ktoś jeszcze tu jest i chyba nie zaakceptował naszego towarzystwa.
- Na pewno znajdziemy jakieś logiczne wyjaśnienie - wtrąciła niepewnie Holly.
- Znaczy , że to duch ? - Tomi aż podskoczył na krześle.
- Wszystko na to wskazuje - odpowiedział spokojnie Nathan. Po chwili w kącie pomieszczenia coś przez moment zaświeciło  i oczom wszystkich ukazał zarys postaci. Była bardzo niewyraźna.
Rodzina zamarła. Nagle usłyszeli cichy głos.
- Brawo, detektywie - powiedziała postać, po czym zniknęła.
Tomi skulił się na fotelu. Zawsze chciał zobaczyć ducha, jednak nie takie były jego oczekiwania. Pamiętał, gdy w dzieciństwie oglądał przygody ducha Kacperka. Mały duszek był bardzo przyjazny, a ten mieszkający w ich domu, nie był zbyt uprzejmy. A może spróbowałbym dowiedzieć się o nim więcej? - pomyślał chłopiec. Co by to było kolegować się ze zjawą...Wszyscy by mi zazdrościli. Kumple przychodzili by do mnie do domu, aby zobaczyć ducha - rozmarzył się. Oczywiście nie chciał nikomu wyjawić swoich sekretnych myśli.
Morritowie byli przerażeni. Zjawiska paranormalne nie były dla nich codziennością. Nie wiedzieli co mają robić. Czy zostać i porozumieć się z niegodziwym duchem, czy uciekać? Tej nocy wszyscy mieli koszmary

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz