Rozdział 8
' W pogoni za motylem '
Rodzina Morritów chciała dodać kobiecie otuchy. Wiernie towarzyszyli jej przy podejmowaniu tak ważnych i zarazem strasznych decyzji.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić, Pamaro? - pomimo tego, że Nathan całkowicie ją popierał, nadal nie mogła zapomnieć wydarzeń z ostatniego wieczoru.
- Tak, niech się dzieje co chce - nastroszyła się. Nie musieli długo podróżować w poszukiwaniu polany. Znaleźli ją na skraju lasu na terenie sąsiedniej wioski. Ziemia pokryta była piękną zieloną trawą, a kwiaty, które na niej rosły przypominały złote róże.
- Co my niby mamy robić na tym odludziu? - Holly jak zwykle wtrażała swoje zdanie w najmniej odpowiednim momencie.
- Będziemy czekać - skwitowała Pam.
- Myślisz, że To Coś zareaguje na różaniec? - Gabriela zapytała z głupia miną. Ale nazywanie czegoś, czego nigdy w życiu się nie widziało Czymś, było jak najbardziej na miejscu.
- Nie wiem, moja droga. Połowę mojego długiego jak dotąd życia przesiedziałam w waszym domu. Nigdy nie chciałam zgłębiać tajemnic świata, więc nie jestem wszystkowiedząca - Pamara lekkim ruchem chwyciła różaniec w palce.
- A ja sądzę, że coś się stanie - mały Tomi wydawał się bardzo odważny. Wszyscy nagle spuścili głowy i zamilkli. Takie czekanie na cud było jednak z lekka bezsensowne. Stali tak w bezruchu przez bardzo długi czas. Nic się jednak nie działo.
- To nie ma sensu - Nathan stracił nadzieję - nic ani nikt się tu nie zjawi. To jak pogoń za motylem. Nierealne.
Po tych słowach Pamara poczuła, że po jej policzkach sływają łzy. Nie wiedziała jednak dlaczego.
- Kochanie, daj jej czas - Gabriela zatrzymała mężą, gdy chciał pocieszyć kobietę. Nie zdawała sobie sprawy z ich relacji.
Po nastepnych minutach ciszy Morritowie ujrzeli tylko uciekającą w las Pam. Była zapłakana, a nadzieja na rozwikłanie zagadki całkowicie ja opuściła. Czuła, że nikt jej nie rozumie. Nawet bliski jej sercu Nathan. Jedynie Marsel był jej pokrewną duszą. A teraz została całkowcie sama.
Jednak nagle na polanie, ku zdziwieniu Morritów rozległ się niski głos.W powietrzu zajaśniał kształt postaci.
- Nie powinno Cię tu być
Kobieta usłyszawszy ten głos zamarła z przerażenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz